Wypadki zdarzają się nawet najlepszym kolarzom. Niektóre kończą się zwykłymi otarciami, nie wymagają większych zabiegów niż opatrzenie rany i pozwalają na dalszą podróż. Zdarza się jednak, że uraz bywa poważniejszy. Wtedy konieczna jest profesjonalna pomoc medyczna lub transport do najbliższego szpitala.
Niektóre ubezpieczenia rowerowe gwarantują nie tylko transport uszkodzonego roweru, ale również poszkodowanej osoby do szpitala. Przykładem takiej polisy jest Pomoc Rowerowa (www.pomoc-rowerowa.pl), która oprócz typowych dla ubezpieczenia rowerowego świadczeń, chroni w razie wypadku samego rowerzystę. Poszkodowany może liczyć na organizację operacji szpitalnej, wizyty u lekarza specjalisty, rehabilitacji, a także pokrycie kosztów implantów i protez zębowych. Rowerzystom objętym ubezpieczeniem, pomoc medyczna przysługuje 24 godziny na dobę pod numerem Centrum Alarmowego.
Zdarzyć się może, że to my będziemy świadkami wypadku z udziałem rowerzysty? Jak powinniśmy postępować w takiej sytuacji? Ratownik medyczny w Falck, Aleksander Hepner, radzi, byśmy nigdy nie bali się pomagać.
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy świadkiem wypadku z udziałem rowerzysty. Co powinniśmy zrobić?
Zanim zaczniemy udzielać poszkodowanemu pomocy, pamiętajmy o zachowaniu własnego bezpieczeństwa. Rozejrzyjmy się, czy nic nam nie grozi, czy np. nie potrąci nas samochód. Jeżeli jest bezpiecznie, podejdźmy do rannego i zapytajmy głośno: „Halo, czy mnie słyszysz?”. To bardzo ważne, bo pozwoli nam oszacować, czy rowerzysta jest przytomny, czy nie.
Jak powinniśmy zachować się w obu przypadkach?
Jeżeli rowerzysta jest przytomny, to na pewno oddycha, ma zachowane krążenie i spokojnie możemy zacząć udzielać mu pomocy. Jeżeli jest nieprzytomny, istnieje ryzyko, że właśnie umiera i zamiast bandażować kolano, powinniśmy natychmiast wezwać pomoc i zacząć uciskać klatkę piersiową.
Od czego zaczynamy pierwszą pomoc?
Tak jak wspomniałem, pierwszą czynnością, którą musimy wykonać, jest sprawdzenie przytomności. Jeżeli poszkodowany nam odpowie, sprawdźmy, jakie odniósł obrażenia – jeżeli są one poważne, np. złamania, skręcenia itp., nie działajmy instynktownie, tylko zadzwońmy pod numer 999 lub 112.
Czyli w przypadku zagrożenia życia, natychmiast zamawiamy karetkę.
Jeżeli chodzi o zespół ratownictwa medycznego, to nie my go „zamawiamy”, tylko wysyła go dyspozytor. Dlatego zadzwońmy pod 999 i powiedzmy, z czym mamy do czynienia. Nie stawiajmy samodzielnie diagnozy, czyli nie mówmy np. „rowerzysta doznał złamania zamkniętego prawego podudzia”, tylko powiedzmy to, co widzimy, np. „samochód potrącił rowerzystę”, „rowerzysta spadł z roweru”. Wtedy dyspozytor zdecyduje, co robić. Może się zdarzyć, że wyśle karetkę i jednocześnie poprosi nas, aby udzielić pomocy rannemu przed przyjazdem zespołu, dokładnie nas instruując.
Jak udzielać pierwszej pomocy?
Rozsądnie. Po pierwsze, pamiętajmy o własnym bezpieczeństwie – przydadzą nam się rękawiczki, a w przypadku kiepskiej widoczności, kamizelka odblaskowa. Po drugie, udzielajmy pierwszej pomocy w ramach swoich umiejętności. Możemy tamować krwotoki nakładając opatrunek na ranę, wykonywać uciski klatki piersiowej, zapewnić komfort psychiczny lub termiczny – czyli po prostu posiedzieć obok i okryć poszkodowanego kocem.
Jakie są złote zasady działania w momencie wypadku?
Zadbajmy o własne bezpieczeństwo, słuchajmy tego, co mówi dyspozytor i wykonujmy jego polecenia. A co najważniejsze – nie bójmy się udzielić pierwszej pomocy poszkodowanemu.
Czy sami możemy starać się opatrzyć ranę lub unieruchomić złamaną kończynę, czy lepiej poczekać na przyjazd karetki?
To zależy od sytuacji. Bardzo często, najlepszym sposobem na unieruchomienie kończyny jest po prostu jej nieruszanie, więc nie próbujmy jej „na siłę” usztywniać. Jeżeli ocenimy, że poszkodowany wytrzyma kilkanaście minut, to poczekajmy na karetkę – nieumiejętne manewrowanie kończyną może spowodować powikłania. Jeżeli krwawi, to oczywiście powinniśmy opatrzyć ranę. Zawsze pamiętajmy też o piramidzie wartości.
Czyli?
Ratujemy życie, a następnie zdrowie i mienie. Oznacza to, że możemy poświęcić dobro niższego rzędu, aby uratować dobro ważniejsze. Upraszczając: jeżeli nieprzytomny rowerzysta z widocznie złamaną nogą leży na torach tramwajowych, to przenieśmy go w bezpieczne miejsce nawet, jeśli ryzykujemy dalsze uszkodzenie kończyny.
Co zrobić, jeżeli nie mamy przy sobie apteczki?
Jak wcześniej wspomniałem, nie ruszajmy złamań do przyjazdu pogotowia. Krwotoki możemy zatamować tym, co mamy pod ręką, choćby podkoszulką czy kawałkiem ręcznika.
Czy są jakieś powody, dla których możemy bać się udzielania pierwszej pomocy, ze względu na konsekwencje prawne, bądź po prostu nie chcąc wyrządzić krzywdy poszkodowanemu?
Nigdy nie powinniśmy bać się pomagać. Kiedy ktoś umiera, nie grozi mu już większe niebezpieczeństwo. Dlatego bezwzględnie powinniśmy rozpocząć uciskanie klatki piersiowej. Jeżeli życiu poszkodowanego nie zagraża bezpieczeństwo, starajmy się go jak najmniej ruszać. Mamy wątpliwości? Zadzwońmy pod numer 999 i zapytajmy dyspozytora, co robić. Jest to osoba z wykształceniem medycznym i z pewnością podpowie nam kierunek działania. A nie ma piękniejszego uczucia niż świadomość, że uratowaliśmy czyjeś życie i zdrowie.
www.rzecznikprasowy.pl