W przyszłym roku przy Szpitalu Pediatrycznym WUM zostanie otwarty Dom Ronalda McDonalda. To bezpłatny hotel dla opiekunów i rodziców ciężko chorych dzieci, które przebywają w szpitalu. – Jesteśmy na finiszu prac i to jest moment, kiedy potrzebujemy pomocy – mówi Katarzyna Nowakowska z Fundacji Ronalda McDonalda. Przez dwa weekendy, 5–6 oraz 12–13 grudnia, w restauracjach McDonald’s trwa zbiórka funduszy na wsparcie wyposażenia i utrzymania warszawskiego Domu – na ten cel trafi złotówka z każdej zakupionej porcji frytek. Pierwszy Dom powstał pięć lat temu przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu i do tej pory pomógł ponad 440 rodzinom.
– Domy Ronalda McDonalda pomagają rodzicom, którzy muszą wyjechać z dzieckiem do szpitala odległego od miejsca zamieszkania, i to nie na pobyt tygodniowy, ale na czas długiej hospitalizacji. Dzięki nim rodzina może być razem w czasie, kiedy pobyt w szpitalu przeciąga się w nieskończoność – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Nowakowska, prezes zarządu Fundacji Ronalda McDonalda. – To jest dom poza domem na czas choroby dziecka. To jest istota tego, co Dom oferuje rodzicom.
Pierwszy w Polsce Dom Ronalda McDonalda działa już od pięciu lat przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Korzystają z niego rodzice i opiekunowie najmłodszych pacjentów leczonych w placówce. W ubiegłym roku udzielił rodzicom ciężko chorych i długotrwale hospitalizowanych dzieci 11614 noclegów, skorzystały z niego w sumie 134 rodziny. Największa odległość zamieszkania rodziny w stosunku do Domu Ronalda McDonalda to ponad 600 km.
– Publiczna medycyna pediatryczna w Polsce liczy na to, że taka forma pomocy pojawi się przy każdym dużym szpitalu pediatrycznym. To jest program, który jest przyszłością nowoczesnej medycyny pediatrycznej – mówi Katarzyna Nowakowska. – Najdłuższy pobyt w Domu w Krakowie to 382 dni. Najczęstsze powroty – do szpitala i do Domu – to 26 razy. Trudno sobie wyobrazić, jak można przejść przez taki etap w życiu dziecka i całej rodziny, jeśli nie ma Domu. Może w nim zamieszkać cała rodzina malucha: mama, tata, zdrowe rodzeństwo, babcia, a to jest najbardziej potężne wsparcie, jakiego możemy udzielić choremu dziecku.
Ideą programu Domów Ronalda McDonalda jest zapewnienie rodzinom bliskości, aby wspomóc dzieci w długotrwałej walce z ciężką chorobą. W przypadku małych pacjentów obecność mamy czy taty pozytywnie wpływa na proces leczenia. Dla dzieci przewlekle chorych, zwłaszcza leczonych onkologicznie, bardzo ważne w terapii są poczucie komfortu, bezpieczeństwa i ciągła obecność najbliższych.
– Bliskość rodziców daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Rodzic jest dla niego jedynym punktem oparcia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego – dodaje prof. dr hab. n. med. Wiesław Jędrzejczak, onkolog kliniczny i transplantolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Choć nie ma dowodów z badań klinicznych dotyczących tego, jak szybko dzieci zdrowieją w obecności rodziców, to wszyscy wiemy, że w przyjaznym środowisku proces walki z chorobą jest znacznie bardziej skuteczny, a obecność rodziców jest jego podstawowym elementem.
– Kiedy choruje dziecko, to rodzic traci grunt pod nogami. Nie ma chyba nic trudniejszego, więc każdy rodzic chce być blisko i pomagać – mówi wokalistka Natalia Kukulska, która wspiera inicjatywę Fundacji Ronalda McDonalda. – Sama miałam sytuację, kiedy moje dziecko musiało leżeć w szpitalu przez tydzień. Spałam na łóżku obok i wymienialiśmy się z mężem, żeby cały czas być blisko, żebyśmy nie poczuli, że w jakimś sensie ta choroba zabrała nam rodzinę. Dlatego całą sobą wspieram fundację i ideę powstawania Domów Ronalda McDonalda, które mają ułatwić ten trudny czas w życiu, żeby przebiegał w poczuciu miłości i braku lęku.
Obiekt jest dostępny dla rodziców bezpłatnie, utrzymywany dzięki wsparciu darczyńców. Daje rodzicom możliwość zjedzenia ciepłego posiłku, wypicia kawy, wzięcia prysznica czy zrobienia prania. To codzienne czynności, które w trakcie długotrwałej hospitalizacji dzieci stanowią jednak spore wyzwanie.
– Rodzice otrzymują przede wszystkim dach nad głową blisko szpitala i mogą zaspokoić podstawowe potrzeby. Kiedy są zmęczeni, mogą liczyć na ciepły posiłek przygotowany przez wolontariusza. Mają też wsparcie psychologiczne ze strony innych rodziców, możliwość porozmawiania o swoich lękach z drugą osobą. W Domu Ronalda McDonalda rodzice mogą odpocząć, nabrać sił, żeby mieć energię do opieki nad dzieckiem, do przygotowywania mu posiłków, zapewniania mu atrakcji. Tutaj potrzeba sporo determinacji i energii, żeby każdego dnia być radosnym, bo dziecko nie powinno czuć, że rodzic się o nie martwi albo jest zmęczony – mówi Agnieszka, wolontariuszka Fundacji Ronalda McDonalda.
– Jest wiele rzeczy, których rodzic nie może zrobić w szpitalu, bo przeszkadza innym albo narusza czyjąś prywatność. Dom jest po to, żeby mógł się wykąpać, odpocząć, wyspać, a do dziecka wracać ze spokojną, uśmiechniętą, wypoczętą głową – dodaje Katarzyna Nowakowska.
Przy Warszawskim Uniwersytecie Medycznym powstaje w tej chwili drugi Dom Ronalda McDonalda, który pierwszych opiekunów i rodziców przyjmie w przyszłym roku. Oprócz wspólnej kuchni, pralni, salonu rodzinnego i 25 pokoi znajdzie się w nim także przedszkole dla zdrowego rodzeństwa małych pacjentów leczonych w placówce.
– Jesteśmy na finiszu przygotowywania Domu Ronalda McDonalda do tego, by mógł zacząć pomagać. I to jest ta chwila, kiedy bardzo potrzebujemy pomocy. Dwa pierwsze weekendy grudnia to jest czas najważniejszej kampanii dla Domu – podkreśla prezes Fundacji Ronalda McDonalda.
W weekendy 5–6 oraz 12–13 grudnia w ramach akcji McHappy Day złotówka z każdej porcji frytek kupionych w McDonald’s trafi właśnie na wyposażenie i utrzymanie Domu Ronalda McDonalda w Warszawie.
– Grudzień tuż przed świętami to jest doskonały czas, żeby powiedzieć: pomagam, to jest dla mnie ważne, jestem z tymi, którzy pomagają. To jest dowód naszej solidarności z potrzebującymi. Każdy może dołączyć do tej idei, aby rodzina mogła być razem – mówi Katarzyna Nowakowska.