Rok 1978. Warszawa potrzebuje długich autobusów. Do testów stają MAN i ikarus. Początkowo na prowadzenie wysuwa się MAN. Ostatniego dnia sprawdzianu jego kierowca zamiast hamulca wciska pedał gazu i uderza w ikarusa. To ostatecznie przesądza o… wyższości ikarusa nad MAN-em. Ikarusa udaje się naprawić w 3 dni, a do MAN-a w tym czasie nie udaje się nawet sprowadzić kompletu części zamiennych. Rok temu, 29 listopada 2013 roku – po 35 latach obecności na stołecznych ulicach – ikarusy po raz ostatni wyjechały w trasę.
W latach 70. i na początku lat 80 XX w. Warszawa rozwijała się dynamicznie – powstawały nowe zakłady pracy i osiedla mieszkaniowe. Szczególnie intensywnie rozbudowywał się Ursynów. Miejskie Zakłady Komunikacyjne musiały sprostać oczekiwaniom transportowym jego mieszkańców. Metro pozostawało wówczas w sferze marzeń, a stołeczna komunikacja miejska bazowała na autobusach Jelcz PR100 i PR110. Wozy były mało pojemne i często się psuły.
Rozbudowa miasta i coraz większa liczba mieszkańców postawiły więc przed Warszawą wyzwanie wprowadzenia na ulice nowego taboru. Rozpoczęto testy autobusów MAN i ikarus. Wozy kursowały na linii 174, która już wtedy łączyła Śródmieście z ulicą Bokserską. Podczas ostatniego dnia testów autobus MAN, stojący na pętli, zaczął się staczać. Kierowca szybko dobiegł do kabiny, ale zamiast hamulca wcisnął pedał gazu. MAN wjechał w stojącego przed nim ikarusa. Węgierski autobus naprawiono w 3 dni. Naprawa MAN-a trwała znacznie dłużej. Krótki czas i bezproblemowa naprawa ikarusa przesądziły o tym, że to właśnie te autobusy zagościły w stolicy. Pierwsze dziesięć przegubowych autobusów z budapesztańskiej fabryki dotarło do stolicy 12 grudnia 1978 roku. Wozy dojechały do Dworca Gdańskiego pociągiem, a następnie ulokowano jena terenie zajezdni Woronicza. Dwa dni później, 14 grudnia, autobusy zadebiutowały na linii 192.
Ikarusy okazały się proste w obsłudze i odporne na uszkodzenia – tego było potrzeba stołecznej komunikacji. Wozy szybko stały się charakterystycznym elementem miasta.
Po stołecznych ulicach, obok ikarusów przegubowych, kursowały również autobusy krótkie tzw. solówki. W latach 80. XX w. pracownicy Miejskich Zakładów Komunikacyjnych wykorzystali część z nich do… niezwykłego eksperymentu. Mechanicy z Centralnych Warsztatów Samochodowych, mieszczących się przy ulicy Włościańskiej, opracowali metodę łączenia autobusów pojedynczych w przegubowe. Dzięki tej metodzie powstało 147 przegubowców. Prace nad projektem zakończono w 1990 roku, ale natychmiast rozpoczęto kolejny. Na terenie zajezdni Stalowa montowano ikarusy własnymi siłami, ponieważ okazało się, że bardziej ekonomiczne jest sprowadzanie autobusów w częściach, a następnie składanie ich na miejscu. Tym sposobem w Warszawie powstały 74 autobusy.
W Warszawie przez 35 lat kursowało łącznie ponad 2 tysiące autobusów węgierskiego producenta. Stały się one charakterystycznym elementem miasta. Królowały w serialach i filmach, jednak jak na każdego bohatera przystało, rok temu przyszła pora zakończyć karierę „liniową”. Ikarusy przestały odgrywać główną rolę na warszawskich ulicach, ale od razu zostały bohaterami nowej historii – historii pojazdów zabytkowych. Dzięki pasji i zaangażowaniu członków Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie ikarusy nie znikną na zawsze. Relację z ich bieżącej „aktywności” można śledzić na stronie www.kmkm.waw.pl