Pandemia COVID-19, poza brakami w systemie opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą, uwidoczniła także deficyty w relacjach młodych ludzi z rodzicami i opiekunami. Czy zatem zawiedliśmy nasze dzieci?
Dyskutując o długofalowych skutkach pandemii COVID-19 eksperci bardzo często zwracają uwagę na jej konsekwencje dla dobrostanu psychicznego i somatycznego dzieci i młodzieży, wynikające z kryzysowej sytuacji, rozluźnienia więzi z rówieśnikami, izolacji i nauki w trybie zdalnym. Okazuje się jednak, że dorośli zbyt często obwiniają za kryzysy psychiczne młodych ludzi okoliczności zewnętrzne, nie przyjmując do wiadomości, że źródeł wielu z nich należy szukać raczej w nieprawidłowej relacji rodziców i opiekunów z dziećmi.
COVID-19 dotknął każdej sfery życia dzieci
Już przed wybuchem pandemii COVID-19 w marcu zeszłego roku wiele mówiło się o nie najlepszej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży. Rosła w tej grupie zapadalność na zaburzenia psychiczne, a w parze z tym groźnym trendem szła zapaść psychiatrii wieku rozwojowego, z którą – mimo rozpoczętej reformy – nadal się zmagamy. COVID-19 odbił się na życiu tej populacji w niemal każdej jego sferze.
– 17 proc. z 71 mln zakażeń SARS-CoV-2 w 107 krajach świata, dla których były dostępne dane o wieku zakażonych osób, dotyczyło dzieci i młodych przed 20. rokiem życia. Ponadto co najmniej 1 na 3 dzieci z populacji światowej nie było w stanie uczestniczyć w edukacji zdalnej. Wynikało to z różnych przyczyn: np. część dzieci nie miała dostępu do sprzętu umożliwiającego zdalną naukę, część zwyczajnie wstydziła się tego, jak wygląda ich rodzinny dom, lub tego, że jest w nim obecna przemoc. 1 na 7 dzieci żyło przez większą część ubiegłego roku w społecznej izolacji – przytoczyła dane pochodzące z raportu UNICEF z 2021 r. dr Ewa Odachowska-Rogalska, kierownik Zakładu Psychologii Klinicznej Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychologii Akademii Pedagogiki Specjalnej.
Dodatkowo znacznemu ograniczeniu uległ dostęp do opieki psychiatrycznej – pandemia ten deficyt spotęgowała. Jak podkreśliła ekspertka, negatywne konsekwencje COVID-19 padły w Polsce na podatny grunt.
– W 2019 r. co piąte dziecko w Polsce miało zaburzenia psychiczne. Te dane różnią się nieco w zależności od raportów i opracowań, ale w każdym są bardzo wysokie. To, co zaobserwowałam we własnej praktyce i co pokrywało się z obserwacjami środowiska, to fakt, że wiele nowych zaburzeń stało się próbą wyjaśniania deficytów w opiece rodzicielskiej. Swego czasu mieliśmy do czynienia z nadreprezentacją dzieci z zaburzeniami ADHD, dziś mamy nadreprezentację zaburzeń ze spektrum autyzmu. Tymczasem wiele badań, w tym to realizowane przeze mnie, pokazuje, że wiele tych zaburzeń koreluje z silnym i długotrwałym stresem. W wielu przypadkach zasadna jest więc diagnostyka różnicowa w kierunku zespołu stresu pourazowego – powiedziała dr Ewa Odachowska-Rogalska.
Wzrosła zapadalność na zaburzenia lękowe i depresyjne
Zgodnie z przekazanymi przez ekspertkę danymi, w 2017 r. Polska zajęła drugie miejsce wśród państw Europy pod względem samobójstw osób nieletnich. W 2018 r. 772 dzieci dokonało zamachu samobójczego, z czego 26 dzieci było w wieku 7-12 lat.
– Najbardziej aktualne dane nie zostały jeszcze opracowane, ale już wiadomo, że wskaźniki nie są dobre. Na to nakłada się problem kryzysu psychiatrii dziecięcej, który w pandemii jedynie się pogłębił. Wzrosło znacząco rozpowszechnienie depresji wśród dzieci i młodzieży, część opracowań szacuje ten wzrost na poziomie 37 proc. Według Światowej Organizacji Zdrowia na zaburzenia psychiczne cierpi od 10 do nawet 20 proc. dzieci na świecie – wskazała dr Ewa Odachowska-Rogalska.
Z zaprezentowanych przez specjalistkę danych wynika, że w grupie wiekowej 6-12 lat na zaburzenia depresyjne cierpi nawet 2 proc. dzieci – u większości z nich stwierdza się również współistniejące zaburzenia lękowe.
Co wpływa na zdrowie psychiczne dzieci?
Początek COVID-19 przypadł na moment i tak bardzo dla polskiej psychiatrii trudny: niekorzystne trendy w zakresie zapadalności, stałe niedofinansowanie i braki kadrowe oraz ledwie rozpoczęte pilotaż centrów zdrowia psychicznego dla pacjentów dorosłych oraz reforma psychiatrii dziecięcej. Oznaczało to skumulowanie dodatkowych czynników ryzyka w postaci: nauka zdalna, izolacja, praca zdalna rodziców, pogorszenie warunków bytowych i lęk o przyszłość.
– Dziecko jest odpowiedzią na kontekst. Jeśli w kontekście jest wszystko w porządku, ma możliwość rozwoju w sposób zrównoważony. Na realizację zadań rozwojowych mają wpływ zarówno czynniki biologiczne, jak i społeczne czy psychologiczne. Ważna jest oczywiście także charakterystyka samej rodziny. Na to wszystko nałożyły się czynniki związane z pandemią. (…) W sytuacji internalizacji tych problemów dochodzi do zaburzeń w dużej mierze dotyczących stanu emocjonalnego, czyli np. depresji, zaburzeń lękowych i autodestruktywnych (np. zaniedbanie zdrowotne), samookaleczeń czy tendencji samobójczych. W przypadku eksternalizacji problemów mamy z drugiej strony do czynienia z zachowaniami agresywnymi, nieradzeniem sobie ze złością – wyjaśniła ekspertka.
Model radzenia sobie z kryzysem psychicznym jest wypadkową bardzo wielu czynników. Przyjmuje się, że chłopcy i starsze dzieci częściej reagują w modelu pobudzenia (m.in. agresją), a młodsze dzieci i dziewczynki w modelu dysocjacyjnym (przejawiającym się m.in. w tłumieniu emocji).
Reakcja na COVID-19 na osi czasu
Ekspertka podkreśliła, że wraz z upływem czasu reakcja psychoemocjonalna na pandemię oraz wymuszone przez nią zmiany w codziennym funkcjonowaniu zmieniała się. W pierwszej fazie jedną z reakcji było np. zadowolenie z rezygnacji z nauki stacjonarnej.
– W późniejszym czasie pierwszej fali, czyli mniej więcej od czerwca, dzieci, młodzież i dorośli zaczęli intensywniej odczuwać wzrost obciążenia nauką i pracą w trybie zdalnym. 50 proc. uczniów oceniała naukę zdalną jako mniej atrakcyjną, 25 proc. deklarowało problem z przyswojeniem materiału tą metodą. Ponadto 50 proc. wskazywało na pogorszenie się relacji rówieśniczych z koleżankami i kolegami z klasy, co z czasem się pogłębiało i miało znaczący wpływ na ich psychiczną kondycję – wskazała dr Ewa Odachowska-Rogalska, powołując się na badanie Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej z kwietnia 2020 r.
Jak dodała, w tej fazie pandemii wiele dzieci zaczęło się także skarżyć na zmęczenie wywołane siedzeniem przy komputerze, stale spływającymi powiadomieniami i przeładowanie informacjami. Co więcej, nauka zdalna bardzo źle odbiła się na codziennej rutynie. Druga fala pandemii została przez ekspertkę określona jako czas permanentnego napięcia i stresu, które utrudniały realizację naturalnych rozwojowych potrzeb.
– Jedna trzecia dzieci w wieku 13-17 lat określiła swój stan psychiczny jako zły, według raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę z września ubiegłego roku. Adolescenci zgłaszali lęk o swoje zdrowie, problemy z radzeniem sobie negatywnym samopoczuciem. Pogorszyły się także relacje z rodzicami. (…) Początkowy okres pandemii miał też w części rodzin pozytywne skutki dla relacji rodzic-dziecko – powiedziała ekspertka.
Kolejnym problemem mającym negatywny wpływ na psychiczną kondycję dzieci i młodzieży była eskalacja przemocy, szczególnie w rodzinach z przypadkami uzależnień i chorób psychicznych. Spadła wprawdzie liczba wypełnionych formularzy wszczynających procedurę Niebieskiej Karty, ale wzrosła liczba interwencji telefonicznych – dzieci zamknięte w domach ze sprawcami przemocy często tylko tą drogą mogły zgłosić zachowania przemocowe.
Emilia Grzela