Kolejne miesiące przynoszą nową wiedzę na temat wpływu koronawirusa SARS-CoV-2 na różne narządy, w tym serce. „Koronawirusy, w tym SARS-CoV-2, mają pewne powinowactwo do komórek mięśnia sercowego i mogą działać na niego uszkadzająco. Wiemy dziś już także, że w przebiegu COVID-19 może dojść do powikłań zakrzepowo-zatorowych” – mówi prof. dr hab. n. med. Marcin Grabowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Zdaniem prof. Grabowskiego, który był gościem programu „COVID-19: komentarz eksperta”, niekorzystny wpływ wirusa SARS-CoV-2 na układ krążenia był do przewidzenia ze względu na patomechanizm działania patogenu.
„Różne koronawirusy, w tym SARS-CoV-2, mają pewne powinowactwo do komórek serca i mogą działać na ten narząd uszkadzająco. W pewnej analogii do grypy i powikłań sercowych, które infekcja grypowa powoduje, spodziewaliśmy się, że część pacjentów z COVID-19 może rozwinąć klasyczne objawy zapalenia mięśnia sercowego. W odległej obserwacji mieliśmy też pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2 z nasilonymi formami arytmii. Zaburzenia rytmu serca wynikały ze zwiększonej aktywności układu neurohormonalnego w trakcie infekcji COVID-19, ale także na skutek uogólnionego procesu zapalnego. Do wystąpienia zjawisk elektrofizjologicznych może predysponować gorączka. W wystąpieniu bądź nasileniu arytmii znaczenie miały też niektóre leki, u części pacjentów powodujące wydłużenie odstępu QT. Wiemy dziś już także, że w przebiegu COVID-19 dochodzi do zwiększonej aktywności prozakrzepowej i może dojść do powikłań zakrzepowo- zatorowych” – mówi prof. Marcin Grabowski.
Zasoby wiedzy na temat wpływu nowego koronawirusa na ludzki organizm poszerzają się nieustannie. Toczy się wiele obserwacji ozdrowieńców, m.in. badanie u sportowców, którzy przeszli COVID-19. Naukowcy chcą ustalić, czy w tej grupie doszło do odległych powikłań, m.in. sercowych. „Jest prowadzony rejestr, będzie za jakiś czas więcej danych na ten temat” – zapowiada prof. Marcin Grabowski.
Brakuje klucza, kto zachoruje ciężko
Kolejne miesiące pokazują, że COVID-19 to choroba groźna nie tylko dla pacjentów z chorobami współistniejącymi i seniorów. „W ostatnim czasie mamy sporo przypadków, że ciężki przebieg zakażenia, wymagający zastosowania u pacjenta wentylacji mechanicznej i niekiedy zakończony zgonem, dotyczy także osób młodych, nieobciążonych innymi chorobami przewlekłymi. Zaczyna brakować klucza, który mógłby pomóc zidentyfikować osoby zagrożone ciężkim przebiegiem COVID-19” – podkreśla specjalista.
Każda choroba kardiologiczna, szczególnie ciężka niewydolność serca, zaawansowana choroba wieńcowa, źle kontrolowane nadciśnienie tętnicze, wcześniejsze powikłania zakrzepowo-zatorowe, arytmia: przedsionkowa, jak i komorowa, zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu zakażenia wirusem SARS-CoV- 2.
Kiedy sercowcy nie mogą zwlekać z wezwaniem pomocy?
Specjalista jednocześnie podkreśla, że strach przed zakażeniem koronawirusem nie może być pretekstem do zaniedbania leczenia chorób przewlekłych. Kluczowe jest przestrzeganie zaleceń lekarza i sumienne przyjmowanie leków. A w sytuacjach nagłych sercowcy nie mogą zwlekać z wezwaniem pomocy.
„Z wezwaniem pomocy nie można czekać, gdy wystąpią bóle w klatce piersiowej o charakterze piekącym, za mostkiem, rozlewające się. Dolegliwościom może towarzyszyć wzmożona potliwość, niepokój, spadek ciśnienia krwi. Przyczyną może być zawał mięśnia sercowego, w leczeniu którego czas ogrywa kluczową rolę. Alarmująca jest także duszność, szczególnie u pacjentów z niewydolnością serca, obrzęki wokół kostek. Jeżeli duszność wybudza pacjenta w nocy ze snu, wymaga przyjęcia pozycji siedzącej, to może oznaczać zaostrzenie niewydolności serca” – mówi prof. Marcin Grabowski.
Nie można czekać także wtedy, gdy pojawią się nowe objawy, np. u osoby dotychczas zdrowej nagle wystąpi wysokie ciśnie nie krwi, uczucie kołatania serca, częste zawroty głowy, dojdzie do utarty przytomności.
Więcej na stronie pulsmedycyny.pl
Ewa Kurzyńska