31 lipca mija ostateczny termin dostarczenia deklaracji, dotyczącej pozostania członkiem Otwartych Funduszy Emerytalnych. Aktualnie na pozostanie w OFE zdecydowało się tylko 600 tysięcy z 14 milionów klientów uprawnionych do złożenia deklaracji. Czy Polacy dalej nie wiedzą, co wybrać, czy może już wybrali?
Ubezpieczony z 10 letnim stażem w OFE na koncie emerytalnym powinien mieć ok. 32 tys. zł. Przeciętny Polak w portfelu OFE ma ok. 19 tys. zł – 1 lutego na skutek reformy część obligacyjna o równowartości ok. 9 tys. zł została przetransferowana do ZUS-u.
Od początku kwietnia do 31 lipca 2014 roku (liczy się data stempla pocztowego), Polacy będący członkami OFE, mają możliwość zadeklarowania chęci pozostania klientem Otwartych Funduszy Emerytalnych. Jeśli tego nie zrobią, automatycznie zostaną zapisani do ZUS-u.
Jeśli ubezpieczony zdecyduje się na pozostanie w OFE,to 15% kwoty odciąganego od pensji ubezpieczenia zasili jego konto w OFE.
– Tak naprawdę Polacy nie decydują o rozdysponowaniu składek tylko do ZUS-u, albo tylko do OFE. Mamy wpływ jedynie na to, czy chcemy część składki przeznaczać również na konto w Otwartym Funduszu Emerytalnym. Obligatoryjnie, niezależnie od wyboru – minimum 85% trafi do ZUS-u – stwierdza Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
– Innymi słowy, osoba o dochodzie wynoszącym 2 tys. zł brutto miesięcznie, nawet jeśli zdecyduje się na pozostanie w OFE, rocznie wpłaci do nich tylko ok. 681 zł. Po 35 latach systematycznego oszczędzania takiej kwoty (przy założeniu, że inflacja nie przekroczy 3,5%, a roczne odsetki wyniosą przynajmniej 10%), powinniśmy zgromadzić ok. 220 tys. zł, które będą miały równowartość obecnych 90 tys. zł. Oznacza to, że dodatkowa wypłata z OFE przy tak niskiej wpłacie, będzie w przybliżeniu wynosiła równowartość obecnych 400 zł miesięcznie i to tylko przy założeniu, że co roku OFE uda się dla nas zarobić przynajmniej 10%, a jest to bardzo optymistyczne założenie – dodaje Piechowiak.
Zatem dla kogo ZUS, a dla kogo OFE?
Sprawa nie jest oczywista. Część ekonomistów uważa, że gdy ktoś jest młody, powinien bardziej ryzykować. W teorii młodzi, do 35. roku życia, powinni zapisać się do OFE. Za tych, którzy mają mniej niż 10 lat do emerytury, rząd już zadecydował i ich aktywa trafiają do ZUS-u. Osoby w średnim wieku powinny się dobrze zastanowić, czy opłaca im się ryzykować.
– Na wybór można spojrzeć jeszcze z innej perspektywy. Jeżeli ktoś pracuje w sektorze finansów publicznych, to decyzją o pozostaniu w ZUS niejako wspiera państwo, które być może dzięki temu będzie miało więcej środków na potencjalne podwyżki. Z kolei, wpłacając pieniądze do OFE, w zasadzie inwestuje się w polską gospodarkę. Dzięki temu powstają nowe miejsca pracy, bardziej innowacyjne produkty, etc. Biorąc pod uwagę te dylematy lepiej stosować rozwiązania proste tzn. kierować się kryterium wiekowym – podsumowuje Łukasz Piechowiak.
media.bankier.pl