1 czerwca! Wycieczka za miasto, wyjście do kina lub wesołego miasteczka, smak lodów i ciastek w ulubionej cukierni, radość z rozpakowywanych prezentów, a przede wszystkim błogie szczęście podczas wspólnie spędzonych chwil z rodzicami. Czy Dzień Dziecka nie mógłby trwać wiecznie, a przynajmniej przez większą część roku? Raczej niewykonalne… poza tym nie smakowałby już tak słodko i intensywnie. Jednakże niektóre z aspektów jego celebracji winniśmy przedłużyć naszym dzieciom na pozostałe dni. Które? Te opierające się na bliskości i wymagające naszej atencji i pełnego zaangażowania.
Prezent materialny prawie idealny
Część z nas nie praktykuje dawania prezentów podczas tego dnia. Przekierowując wszystkie siły fizyczne, mentalne i materialne na organizację atrakcyjnego, wspólnego czasu. Dla tych, którzy jednak zamierzają dodatkowo (lub przede wszystkim) obdarować swoje pociechy jakimś „drobiazgiem” podsuwamy kilka wytycznych.
Tak więc… na co powinniśmy zwrócić uwagę, a czego unikać sięgając po potencjalny podarunek?
In plus
Szukajmy prezentów, które:
budują uważność i wyobraźnię dziecka,
rozwijają jego umiejętności motoryczne i poznawcze,
idą w zgodzie z zainteresowaniami młodego człowieka,
dają nam możliwość spędzenia czasu razem.
In minus
Omijajmy prezenty, które:
odseparowują nas od obdarowanego,
blokują jego wyobraźnię i „pożerają” czas,
są podyktowane tylko i wyłącznie modą i chęcią pokazania się,
mają zrekompensować nasz brak czasu na budowanie relacji z dzieckiem.
Jeżeli nasz wzrok i myśl wędruje w kierunku prezentów „in minus” to pamiętajmy, że w takim razie najlepszym rozwiązaniem będzie pozostanie przy opcji zorganizowania wspaniałych wspólnych chwil, które na długo pozostaną w pamięci każdej ze stron. Będzie to prezent o wiele bardziej wartościowy i ważny dla młodego człowieka, a jego pozytywne działanie i wspomnienie będzie towarzyszyło mu również w dorosłym życiu.
Uwaga nadchodzi uważność
Jim Rohn powiedział ważne słowa „Niektóre rzeczy trzeba robić codziennie. Zjedzenie siedmiu jabłek w sobotę wieczorem zamiast jednego codziennie, to nie to samo”.
Tak też jest z uważnością w stosunku do naszych dzieci. Często słyszę od dorosłych, że to „nie takie łatwe”, że „nie mam szans codziennie bawić się z dziećmi”, ale „niedługo będzie okazja, to będziemy mieli cały dzień na wspólne szaleństwa”. I oczywiście z tymi „szalonymi dniami” jest wszystko ok, ważne jednak czy zjadamy to przysłowiowe jabłko jak najczęściej w inne dni i czy ten szalony dzień jest faktycznie cały dla nich.
Paradoksalnie dzieci nie wymagają codziennie od nas nie wiadomo ile czasu. Niesamowite jest to, że jeżeli oddamy im uczciwie, tak na sto procent piętnaście, dwadzieścia minut z doby – to całkowicie wystarczy, a one będą przeszczęśliwe. Często mylimy czas wspólny z… byciem przy okazji. To znaczy siadamy z naszą pracą obok, albo robimy coś w międzyczasie lub też pozwalamy dzieciom „odpływać” w gry czy telefony podczas gdy my jesteśmy obok. Takie działania nazywam zajęciami „na macie – mata i grajta” – jednak to nie ma nic wspólnego z uważnością. Uważność to czas, kiedy dziecko jest dla nas najważniejsze i samo ma szansę tak się czuć. To wzmacnia nasze więzi, zaufanie, poczucie wartości dziecka. Natomiast ciężko nazwać uwagą skupioną na dziecku zerkanie z nad monitora raz na jakiś czas i rzucenie kontaktowego „tak, tak super”, “fajne, jestem, jestem”. Pędzimy gdzieś każdego dnia, za czymś co ma być podobno dobre dla naszych latorośli, jednocześnie nie znając ich, trosk, wyzwań, emocji, przeżyć i marzeń – tracimy je. Często od najlepszych prezentów i hitów mody lepsze będzie poleżenie sobie obok siebie na podłodze, mały spacer i kilka minut uważności. To te chwile będą pamiętać, bo „kochać” to czasownik i pyta „co robisz”, żeby kochać…
Czego życzę wszystkim dzieciom i rodzicom? ‚Jabłka”, czyli uważności i szaleństwa każdego dnia –
mówi Michał Zawadka – trener, mówca, autor książek z zakresu rozwoju osobistego i społecznego dzieci oraz młodzieży.
Z tobą chcę oglądać świat
James Baldwin, czarnoskóry powieściopisarz mówi: „Dzieci nigdy nie były dobre w słuchaniu starszych, ale też nigdy nie popełniły pomyłki naśladując ich”.
To dla nas dobra wskazówka, ale i przestroga, gdyż to my naszym działaniem (nie słowami) kształtujemy ich zachowania.
Dla mnie największą lekcją odpowiedzialności, która pozwoliła zrozumieć jak wielkie znaczenie w życiu dzieci mają nasze zachowania była i jest sytuacja sprzed kilku lat, kiedy jeszcze byłem młodym ojcem.
Pamiętam, jak mój pięcioletni syn przyszedł do mnie z kaloszami w ręku i powiedział:
– „tato przestało padać, idziemy na spacer.”
Chwilę później byliśmy na dole, gdzie po burzy świat odbijał się w wielkich kałużach. Makary przebiegł przez kilka pierwszych z szybkością odrzutowca, by za sto metrów zatrzymać się przed naprawdę wielką. Stał jak wryty. Widziałem w jego oczach ogromną chęć ruszenia dalej, a na twarzy rysował się zachwyt pomieszany z przerażeniem. Nagle usłyszałem:
– „tato, patrz jaka wielka. To morze.”
Ruszyłem ogromnymi korkami rodem z „Ministerstwa Głupich Kroków” Monty Pythona, odwróciłem się i powiedziałem do syna:
– „idziemy na drugi brzeg synu, tylko uważaj, gdzie stawiasz nogi.”
W tym momencie usłyszałem właśnie tę jedną z ważniejszych lekcji w życiu:
– „tato, ty uważaj, bo ja stawiam nogi tam, gdzie ty”…
I tak samo jest między innymi z emocjami, pasją do odkrywania, poznawania nowego, popełniania błędów i radzenia sobie z nimi, kontaktami z innymi ludźmi, odpowiedzialnością społeczną, dbaniem o naturę, słowem, żywieniem, uważnością, samodyscypliną i poczuciem własnej wartości.
Jak widać dzieci widzą więcej i niech widzą faktycznie to, co chcielibyśmy kiedyś zobaczyć u nich.
Michał Zawadka.
Wszystkie dzieci małe i duże
Dzieckiem jest się niezależnie od wieku. Nie zapominajmy o tym nawet jeżeli nasze maleństwo przeobraziło się w zbuntowanego nastolatka lub poważnego studenta, który za moment wyleci z rodzinnego gniazda. Pielęgnujmy ten niezwykły związek rodzica z dzieckiem na każdym etapie. Bądźmy naturalnymi autorytetami i przewodnikami po meandrach życia dla maluchów oraz powiernikami i przyjaciółmi dla starszych. Rozmawiajmy, pytajmy, interesujmy się i poświęcajmy czas na budowanie relacji. Ta relacja bowiem będzie trwała całe nasze życie. I to jaka będzie jej jakość w dużej mierze zależy od nas samych. Zostanie nam ona bowiem karmicznie oddana na późniejszym etapie i co więcej przekazana następnym pokoleniom. Pamiętajmy również o tym, że każdy z nas dorosłych ma w sobie wewnętrzne dziecko. Dbajmy o nie i stymulujmy jak własne pociechy. Patrzmy na świat ufnymi oczami, bez uprzedzeń, barier i lęków. Odkrywajmy i smakujmy świat wraz z naszymi latoroślami, pamiętając o tym, że są lustrami, w których odbija się otwartość naszego serca i umysłu.
Pierwszy dzień z reszty
„Dla naszych dzieciaków miłość oznacza poświęcony im czas”. Phil Callaway
1 czerwca wydarzy się ten wyjątkowy i zaplanowany w każdym szczególe dzień. I będzie tak doskonały i pamiętny jak to sobie wymyśliliśmy. Nie spoczywajmy wtedy na laurach i nie bierzmy urlopu od bycia fantastycznym rodzicem. Bądźmy fantastyczni na co dzień w aspektach uważności, bliskości i okazywania miłości i dawania czasu. Wiedząc, że czas ten dajemy również sobie samym. Niech Dzień Dziecka stanie się początkiem reszty wspaniałych, wspólnych dni i lat.
Tekst powstał we współpracy z Michałem Zawadką – mówcą, trenerem i autorem bestsellerowych książek z zakresu rozwoju osobistego i społecznego dzieci oraz młodzieży m.in. „Chcę być kimś” i „Zarządzanie marzeniami”.