Ciuchcia Puch Puch to najwyższej klasy przedszkola i żłobki z ponad 20-letnim doświadczeniem.
W naszych przedszkolach i żłobkach z dużym sukcesem realizujemy autorski program oparty na programie „Glottodydaktyki”, „Dziecięcej matematyki” oraz „Early Partial Immersion”, które zostały pozytywnie zaopiniowane przez autorytety z dziedziny wychowania przedszkolnego i dydaktyki.
Naszym celem jest sukces dziecka!
Zapraszamy do przeczytania naszego artykułu
pt. „W przedszkolu fajnie jest, czyli adaptacja bez łez!”
Każdy rodzic chce, żeby jego pociecha zaadaptowała się w przedszkolu możliwie bezproblemowo i bezboleśnie. Każdy też zastanawia się, co może uczynić, by tak właśnie się stało. Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, spójrzmy na sprawę z perspektywy dziecka. Co też może odczuwać i myśleć sam zainteresowany, czyli kandydat na przedszkolaka?
Nazywam się Jaś, mam prawie 3 lata i jestem już duży. Wkrótce zostanę przedszkolakiem! – tak mówią rodzice. Czasem, gdy w swoim pokoju buduję z klocków (a bardzo lubię budować), słyszę, jak o tym rozmawiają: „Ależ ten czas leci! Ani się człowiek obejrzał, a już nasz mały Jasiek idzie do przedszkola…” Nic nie rozumiem… To w końcu jestem duży czy mały? I co to właściwie to przedszkole?… Niby mama mówi o nim z wielkim entuzjazmem, że jest tam fajnie i kolorowo, i dużo dzieci, i dużo zabawek, ale… czasem czuję, że rodzice się martwią. Kiedy wydaje im się, że nie słyszę, zastanawiają się, czy na pewno sobie poradzę… I czy pani sobie poradzi – z tyloma maluchami! Czy będzie komu mnie nakarmić? A jeżeli przytrafi mi się mokra przygoda (czasem jeszcze się zdarza), co wtedy? A jeśli będę płakał? Czy wytrzymam cały dzień bez mamy i taty? Nie wiem wprawdzie, dlaczego miałbym płakać… ale skoro rodzice tak się tego obawiają, to pewnie jest jakiś powód, pewnie w tym przedszkolu wcale nie jest tak różowo, jak mi to przedstawiają… Wczoraj wieczorem, kiedy byłem już w wannie, mama powiedziała, że jutro po śniadaniu zabierze mnie do przedszkola – zobaczę, jak tam jest, porozglądam się, pobawię, a jak mi się nie spodoba, wrócę do domu, do moich zabawek. Uff, to ostatnie trochę mnie uspokoiło. Ale nie do końca – nie mogłem przestać myśleć o tym, co mnie czeka, nawet kiedy tata czytał mi na dobranoc moją ulubioną bajkę. Przez to zasnąłem później niż zwykle i… rano strasznie nie chciało mi się wstać! A tu mama, jak nigdy, ciągle mnie popędzała: „Bo się spóźnimy! „Bo nie zdążymy!”. Tak szybko karmiła mnie czekoladowymi chrupkami, że aż mleko wylało mi się na koszulkę. I wtedy to dopiero się zdenerwowała… Droga do przedszkola wcale nie przypominała naszych spacerów – musiałem nieźle się nadreptać, żeby nadążyć za wielkimi krokami mamy. Nie chciała, jak to zwykle robimy, zatrzymać się przy wystawie sklepu z zabawkami, nie pozwoliła mi pobujać się na huśtawce. Zupełnie nie mogłem zrozumieć, dlaczego. Co się działo z tą mamą? Powtarzała tylko w kółko: „W przedszkolu na pewno będzie fajnie, synku, na pewno sobie poradzisz”. Ale sądząc z drżenia jej głosu, wcale nie była o tym przekonana.
Już widać ogródek… Ale kolorowy! Ile tam zabawek i jakie fajne! Na naszym podwórku takich nie ma. Jest świetna karuzela i wielka zjeżdżalnia, wyrywam się ku nim, chciałabym od razu spróbować, ale mama nie puszcza mojej ręki i ciągnie mnie dalej.
Wchodzimy do budynku. „Tu jest szatnia” – mówi – miejsce, w którym zdejmujemy wierzchnie okrycia i zamieniamy buty na kapcie.” Rozglądam się dokoła, nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Jakie śmieszne malutkie ławeczki, od razu widać, że dla dzieci, a nie dla dorosłych! Jakie ładne znaczki na półeczkach! Mama rozpina mi kurtkę i mówi, że mój znaczek to motylek. Ale, ale – co się z nią dzieje? Dlaczego tak drżą jej ręce? Zapytałbym, lecz moją uwagę przyciąga już co innego. O, to chyba moja pani! Tata mówił, że na pewno będzie miła… I chyba rzeczywiście jest – uśmiecha się do mnie, pyta, jak mam na imię, mówi, że bardzo się cieszy, że może mnie poznać. Nazywa się Ola. Ładnie! Pani Ola zaprasza mnie do sali, do dzieci. Trochę mam tremę, bo przez uchylone drzwi słychać mnóstwo głosów naraz, w środku musi być strasznie głośno… Ale też wesoło – więc idę. To znaczy chcę pójść i… nie mogę. Takiej smutnej mamy jeszcze nie widziałem! Chyba wcale nie chce, żebym tam poszedł, wciąż głaszcze mnie po głowie, całuje, przytula… Ojej, czy ona PŁACZE?… Nie, nie mogę jej tak zostawić… Mamooo, mamooo… Teraz to już płaczemy oboje.
Pani Ola mówi coś do mamy, tłumaczy jej, tłumaczy mnie… Nic nie rozumiem… Nie chcę… nie chcę… nie… nie! W końcu pani Ola bierze mnie na ręce, przytula i zanosi do sali. Wyjętą z pudełka chusteczką delikatnie wyciera mi oczy i mokry nos… „Spójrz – mówi. – Widziałeś kiedyś kanarka?” Och, jaki ładny ptaszek! Prawdziwy! Jak śmiesznie otwiera dziobek! Ooo, są też klocki, i to jeszcze lepsze niż te, które mam w domu! Zbuduję most i zamek, postanawiam i zaraz zabieram się do roboty. Już prawie gotowe, jeszcze tylko jeden klocek i… nagle słyszę skrzypnięcie drzwi. To mama. Chce sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku, zanim pójdzie. Pójdzie? Och nie, mamusiu! Zostań, nie odchodź… Buuu… Już nie chcę się bawić, będę czekał na mamę przy drzwiach. Bo przecież wróci po mnie, prawda? Prawda? Buuu…. Pani Ola znów bierze mnie na ręce i pyta: „A widziałeś…?”.
Mama jeszcze nie raz zaglądała do sali. I cały czas była taka jakaś smutna, niepewna. A wtedy ja też się robiłem niepewny i chciało mi się płakać… No bo jeśli mama myśli, że sobie nie poradzę, nie wierzy, że pani dobrze się mną zajmie, to może ma rację? Może w przedszkolu wcale nie jest fajnie? Nie wiem, czy chcę tu jutro przyjść…
Kilka wskazówek od przedszkola Ciuchcia Puch Puch:
Maluszek nie rozumie rozterek dorosłych związanych z oddaniem dziecka do przedszkola, z pewnością jednak odczuwa wszystkie emocje, szczególnie te ukrywane przez rodziców, którzy często nie są w pełni przekonani, że ich pociecha dojrzała już do edukacji.
Jeśli do tej pory maluch:
– nie dostał zadowalającego wyjaśnienia, dlaczego będzie chodził do przedszkola;
– nie miał okazji zapoznać się z przedszkolem – obejrzeć ogródka, sali, zabawek, nie poznał swojej wychowawczyni;
– nie uczestniczył w przedszkolnych zajęciach adaptacyjnych pod okiem mamy lub taty;
– przebywał wyłącznie w otoczeniu dobrze znanych sobie dorosłych i nie miał kontaktu z rówieśnikami i innymi dziećmi;
– nie musiał mówić, aby dorośli wiedzieli, czego potrzebuje (komunikował się za pomocą gestów);
– był wyręczany i obsługiwany – nigdy samodzielnie nie jadł, nie korzystał z toalety, nie zdejmował butów;
– korzystał ze smoczków, pampersów lub nocnika;
– jadł wyłącznie swoje ulubione potrawy, nie siadał do posiłków przy stole,
oznacza to, że najwyższy czas zacząć przygotowywać go do roli przedszkolaka. Rodzice muszą przy tym pamiętać, że to właśnie oni, pomimo własnych obaw i niepokojów, powinni być oparciem dla maluszka.
Trudnym momentem, zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców, jest rozstanie. Jednak większość 3-latków, mimo pojawiania się negatywnych emocji, dobrze radzi sobie w tej sytuacji, wykazując dojrzałość do zaakceptowania i znoszenia dłuższej nieobecności matki lub ojca. Każdy kolejny dzień w przedszkolu „popycha sprawę naprzód”, dostarczając dziecku nowych doświadczeń związanych z odmiennym niż dotychczasowe otoczeniem oraz poznawaniem norm i zasad obowiązujących w grupie społecznej innej niż rodzina, a także umożliwia nawiązywanie satysfakcjonujących relacji interpersonalnych. Krótko mówiąc, przedszkole wdraża malucha do samodzielnego funkcjonowania w środowisku pozarodzinnym.
Jeśli rodzice są przekonani, że decyzja o zapisaniu dziecka do przedszkola była słuszna, swoim spokojem, cierpliwością, pewnością i konsekwencją mogą w znacznym stopniu wspomóc proces adaptacji malucha do nowych warunków.
Dlatego w pierwszych dniach przedszkolnej kariery swojej latorośli:
– Nie przedłużaj pożegnania – powinno być czułe, ale szybkie. Dziecko nie jest w stanie samodzielnie podjąć decyzji o rozstaniu – oczekuje jej od ciebie. Dobrze sprawdza się ustalenie i konsekwentne przestrzeganie codziennego rytuału, np. dwa buziaki, przytulenie i dziecko idzie do pani.
– Pamiętaj, że dziecko ma prawo płakać. To naturalna reakcja na trudną i niezrozumiałą sytuację. Postaraj się „uodpornić” na łzy dziecka. Jeżeli chcesz pomóc, nie mów zbyt wiele, nie uspokajaj za bardzo, nie uciszaj na siłę. Nie lekceważ jednak jego potrzeb ani nie krytykuj, raczej posadź sobie maluszka na kolanach i mocno przytul. Często słowa bywają niepotrzebne, a samo przytulenie wystarczy, by dać dziecku wsparcie.
– Nie zabieraj dziecka z powrotem do domu, nawet jeśli bardzo płacze przy rozstaniu. Jeśli zrobisz to choć raz, będzie wiedziało, że łzami można wszystko wymusić.
– Jeśli przebywasz z dzieckiem w sali, przyjmij bierną postawę (np. zajmij się czytaniem ciekawej książki). Nie baw się z dzieckiem, nie reaguj na jego aktywność. W razie potrzeby skieruj dziecko do nauczycielki.
– Ustal z dzieckiem, kiedy odbierzesz je z przedszkola. 3-latek nie rozumie jeszcze pojęcia czasu – lepiej więc umówić się na „po obiedzie” czy „po podwieczorku”, niż na konkretną godzinę. Zawsze dotrzymuj danego słowa i nigdy się nie spóźniaj.
– Zawsze informuj dziecko o zamiarze wyjścia z sali lub przedszkola.
– Po pożegnaniu zdecydowanie opuść przedszkole. Nie pojawiaj się w oknie, uchylonych drzwiach – dziecko powinno mieć pewność, że nastąpiło pożegnanie.
– Rozmawiaj pozytywnie o przedszkolu – jeżeli zapewniasz dziecko, że da sobie radę, pokaż, że wierzysz w to, co mówisz. Twoje komunikaty muszą być jednoznaczne, dzieci bardzo wyraźnie odczytują nasze emocje, nawet te, których nie werbalizujemy.
– Często zapewniaj dziecko o swoich uczuciach. Chwal je za dzielność i umiejętność radzenia sobie w nowej sytuacji. Gdy będzie płakało, wyjaśnij, że na początku nawet dorośli czasem się denerwują i mają kiepskie samopoczucie.
– Motywuj maluszka do przedszkola w sposób pozytywny – podkreślaj często, ile już udało mu się osiągnąć. Opowiedz najbliższym o jego sukcesach (najlepiej przy dziecku) – ale nie koloryzuj.
– Po wyjściu z przedszkola pobaw się z dzieckiem, zaśpiewaj mu ulubioną piosenkę, opowiedz o swoich wspomnieniach z przedszkola.
– Wdrażaj dziecko do samodzielności – zarówno w sferze samoobsługi (mycie się, ubieranie, jedzenie), jak i kontaktów społecznych, czyli komunikacji z otoczeniem.
– Zaufaj wychowawczyni twojego dziecka – jej także zależy, by maluch był w przedszkolu szczęśliwy. Przekaż jej ważne informacje o dziecku, systematycznie pytaj, czy dobrze się bawiło, jak wyglądają jego kontakty z rówieśnikami, czy umie współpracować w grupie, czy wykonuje polecenia, czy zdarzają problemy wychowawcze. Tylko wspólny front działań może przynieść oczekiwane efekty.
Każde dziecko jest niepowtarzalne, każde ma własną drogę rozwoju, każde przechodzi proces adaptacji w specyficzny dla siebie sposób. Ale to od nas, dorosłych, w ogromnej mierze zależy, jak ten proces będzie przebiegał i jak długo będzie trwał.
Powodzenia!
Alicja Dorozińska – specjalista ds. dydaktyki i wychowania w Przedszkolach Ciuchcia Puch Puch, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej. Doświadczony nauczyciel wychowania przedszkolnego. Licencjonowany specjalista Glottodydaktyki i Dziecięcej matematyki.
W Ciuchci Puch Puch prowadzimy sobotnie zajęcia adaptacyjne mające na celu rozwój kompetencji społecznych, emocjonalnych i intelektualnych dzieci w wieku od roku do 4 lat.
Przedszkola i Żłobki Ciuchcia Puch Puch znajdują się w trzech dzielnicach Warszawy – na Bielanach, Targówku i Wawrze.
Więcej informacji znajdą Państwo na naszej stronie internetowej www.puchpuch.pl oraz pod numerem telefonu 22 490 24 24.