Powstała świąteczną płyta dla Miśka.
Płyta „Przyjaciele Ala ma kota dla Miśka” dostępna jest w DWÓCH wersjach: DVD z teledyskami oraz CD do słuchania przy wigilijnym stole, ubieraniu choinki czy w samochodzie. Dzięki niej pomagamy choć trochę pomóc Rodzicom Michałka w zbieraniu funduszy na jego leczenie.
Płyta nie jest przeznaczona do sprzedaży – to płyta „cegiełka” – w zamian za płytę bardzo prosimy o DAROWIZNĘ. Cała zebrana kwota zostanie przekazana Rodzicom Michałka.
Michałek przeszedł już w swoim życiu zdecydowanie zbyt wiele. Kto nie wie, dlaczego wsparcie powinno trafić właśnie do niego, niech zapozna się z historią chłopca. Ten dzieciak zasługuje na wszystko, co najlepsze.
Mama Michałka:
Bycie mamą to ogromne szczęście. Tulenie kruszynki w ramionach, pierwszy uśmiech, wspólne poznawanie świata. Ja jednak jestem „mamą walczącą” – taką, której nie było dane przytulić maluszka po urodzeniu, na pierwszy uśmiech czekałam po każdej operacji, a świat musiał na nas poczekać. Niestety nie wiem, jak to jest być mamą zdrowego maluszka, której jedynym zmartwieniem jest nocne karmienie. Mogę Wam za to opowiedzieć, co czuje matka widząca, jak jej dziecko wije się z bólu. I cierpi tak, że nie płacze, a wyje, a matka stoi przy łóżeczku szpitalnym i po policzkach płyną jej łzy wielkie jak groch.
O tym, że będzie coś nie tak, wiedziałam od USG połówkowego. Wtedy została wykryta wada serca płodu – zespół Fallota. Pamiętam, że to był ciepły i ładny dzień, a ja szłam ulicą i ryczałam… Jednak po jakimś czasie poukładałam sobie wszystko w głowie… Przygotowałam się na przyjście na Świat maluszka, który będzie potrzebował szczególnej opieki.
Michał urodził się przez cesarskie cięcie. Zaraz po porodzie powiedziano mi całą, nową prawdę – „Pani dziecko, chłopczyk, urodził się z zarośniętym układem wydalniczym, spodziectwem, wadą serca, wadą kończyn górnych,” – usłyszałam wszystko, co młoda mama, „chciałaby usłyszeć”. Po porodzie nie widziałam synka, zabrali mi go od razu. Nie rozumiałam, co się dzieje. Przecież był badany tyle razy…
Michałek w trzeciej dobie życia został poddany pierwszej operacji ratującej życie. Pierwszy raz zobaczyłam go dopiero na sali pooperacyjnej, po zabiegu. Podłączony do rurek, taki biedny i bezsilny. Był już na świecie 3 dni, a ja nawet nie miałam go na rękach.
Mój synek cierpi na zespół wad wrodzonych Asocjacja VACTERL, na który składają się min.: wady kręgów, atrezja układu wydalniczego, wrodzone wady serca, wady nerek, dysplazja kości promieniowej i wady kończyn. Z tym niestety przyszło nam się zmierzyć.
Gdy Michałek skończył pół roku, przeszedł ciężką operację serca. Zniósł ją bardzo źle, półtora tygodnia leżał pod respiratorem, a wada, niestety, nie została zlikwidowana. Tą nieudaną ingerencją rozpoczął się nasz szpitalny pech. Podczas operacji, które miały pomóc w powrocie do normalności, Michałkowi przecięto pęcherz (krwotok był tak duży, że ledwo uratowano mu życie) oraz jedyny moczowód, jaki posiada. Na skutek nienaprawionych wad zaczęły się pojawiać przewlekłe stany zapalne wyniszczające jedyną nerkę. Operacja układu wydalniczego okazała się kompletną pomyłką, a cewnikowanie obciążonego serca było tylko dodatkową ingerencją, która nie przyniosła oczekiwanych skutków.
Michałek w konsekwencji przeszedł reoperację serca (tym razem zakończoną sukcesem). Niestety, jego cewka moczowa jest cała podziurawiona, a malutki pęcherz ma dziwne narośla. Diagnoza jest okrutna: cewka moczowa nie nadaje się do użytku. Żadna z zaproponowanych przez polskich lekarzy metod leczenia/zoperowania nie jest dobra. Każda z nich pociąga za sobą poważne konsekwencje.
Bezsilność rodziców w takiej sytuacji jest okropna. Patrzenie, jak Twoje dziecko cierpi, widok maleństwa pod respiratorem, czekanie aż się wybudzi oraz na choć minimalny uśmiech…
Po licznych konsultacjach lekarskich okazało się że jedyną szansą na przywrócenie prawidłowego funkcjonowania u Michałka jest reoperacja w Children’s Hospital Medical Center w Cincinnati w USA. Jest to ośrodek z największym doświadczeniem w operacjach tego typu schorzeń, które dotknęły naszego synka. Układ wydalniczy Michałka, podczas operacji w Polsce, został wyłoniony nie w tym miejscu, w którym powinien. Przez to Michałek nie ma szans na normalne funkcjonowanie. To dokładnie tak, jakby przyszyć komuś serce do ręki i dziwić się, że nie bije. Michałek wycierpiał już zbyt wiele. Potrzebna jest dobrze wykonana operacja, dzięki której układ wydalniczy zostanie umiejscowiony tam, gdzie jego miejsce. Chcemy też dowiedzieć się, czy można uratować wyniszczony układ moczowy, któremu „nasi” lekarze nie dają szans.
Nie sztuką jest pokroić dziecko i zszyć. Sztuką jest zoperować je tak, by chwilowy ból był tym ostatnim – by był początkiem normalnego życia. Koszt leczenia jest ogromny – ok. 115 000 dolarów.
Jest to jednak jedyna szansa dla Michała na powrót do zdrowia. Jedyna szansa na to, że zostanie zoperowany bezpiecznie, przez ludzi, którzy wiedzą, co robią. Niestety nie jesteśmy w stanie sfinansować operacji ze środków własnych, dlatego zwracamy się do Was o wsparcie finansowe dla naszego synka, aby jego przyszłość była choć trochę lepsza.
Trudno było wycenić tę płytę, dlatego też prosimy Państwa o darowiznę minimum 30 zł za płytę CD i 50 zł za DVD.
Płytę będzie można odebrać osobiście w przedszkolach „Ala ma kota” (www.alamakota.edu.pl ).
Osoby, które nie mają dzieci w przedszkolach „Ala ma kota”, po wpłaceniu pieniędzy na poniższe konto i wysłaniu potwierdzania przelewu na maila zbieramydlamiska@gmail.com będą miały wysłane płyty pocztą.
DANE DO PRZELEWU
FUNDACJA ALA MA KOTA
Ul. ŻOŁNY 63A
02-815 WARSZAWA
BANK ZACHODNI WBK 46 1500 1126 1211 2011 5347 0000
Tytuł przelewu: DAROWIZNA DLA MIŚKA
O akcji dla Michała możecie przeczytać tu: www.facebook.com
O Michale czytaj też:
http://www.siepomaga.pl/f/sercedziecka/c/979
https://www.facebook.com/ZbieramyDlaMiska?ref=hl
http://zbieramydlamiska.pl/
Powstała świąteczną płyta dla Miśka.
Płyta „Przyjaciele Ala ma kota dla Miśka” dostępna jest w DWÓCH wersjach: DVD z teledyskami oraz CD do słuchania przy wigilijnym stole, ubieraniu choinki czy w samochodzie. Dzięki niej pomagamy choć trochę pomóc Rodzicom Michałka w zbieraniu funduszy na jego leczenie.
Płyta nie jest przeznaczona do sprzedaży – to płyta „cegiełka” – w zamian za płytę bardzo prosimy o DAROWIZNĘ. Cała zebrana kwota zostanie przekazana Rodzicom Michałka.
Michałek przeszedł już w swoim życiu zdecydowanie zbyt wiele. Kto nie wie, dlaczego wsparcie powinno trafić właśnie do niego, niech zapozna się z historią chłopca. Ten dzieciak zasługuje na wszystko, co najlepsze.
Mama Michałka:
Bycie mamą to ogromne szczęście. Tulenie kruszynki w ramionach, pierwszy uśmiech, wspólne poznawanie świata. Ja jednak jestem „mamą walczącą” – taką, której nie było dane przytulić maluszka po urodzeniu, na pierwszy uśmiech czekałam po każdej operacji, a świat musiał na nas poczekać. Niestety nie wiem, jak to jest być mamą zdrowego maluszka, której jedynym zmartwieniem jest nocne karmienie. Mogę Wam za to opowiedzieć, co czuje matka widząca, jak jej dziecko wije się z bólu. I cierpi tak, że nie płacze, a wyje, a matka stoi przy łóżeczku szpitalnym i po policzkach płyną jej łzy wielkie jak groch.
O tym, że będzie coś nie tak, wiedziałam od USG połówkowego. Wtedy została wykryta wada serca płodu – zespół Fallota. Pamiętam, że to był ciepły i ładny dzień, a ja szłam ulicą i ryczałam… Jednak po jakimś czasie poukładałam sobie wszystko w głowie… Przygotowałam się na przyjście na Świat maluszka, który będzie potrzebował szczególnej opieki.
Michał urodził się przez cesarskie cięcie. Zaraz po porodzie powiedziano mi całą, nową prawdę – „Pani dziecko, chłopczyk, urodził się z zarośniętym układem wydalniczym, spodziectwem, wadą serca, wadą kończyn górnych,” – usłyszałam wszystko, co młoda mama, „chciałaby usłyszeć”. Po porodzie nie widziałam synka, zabrali mi go od razu. Nie rozumiałam, co się dzieje. Przecież był badany tyle razy…
Michałek w trzeciej dobie życia został poddany pierwszej operacji ratującej życie. Pierwszy raz zobaczyłam go dopiero na sali pooperacyjnej, po zabiegu. Podłączony do rurek, taki biedny i bezsilny. Był już na świecie 3 dni, a ja nawet nie miałam go na rękach.
Mój synek cierpi na zespół wad wrodzonych Asocjacja VACTERL, na który składają się min.: wady kręgów, atrezja układu wydalniczego, wrodzone wady serca, wady nerek, dysplazja kości promieniowej i wady kończyn. Z tym niestety przyszło nam się zmierzyć.
Gdy Michałek skończył pół roku, przeszedł ciężką operację serca. Zniósł ją bardzo źle, półtora tygodnia leżał pod respiratorem, a wada, niestety, nie została zlikwidowana. Tą nieudaną ingerencją rozpoczął się nasz szpitalny pech. Podczas operacji, które miały pomóc w powrocie do normalności, Michałkowi przecięto pęcherz (krwotok był tak duży, że ledwo uratowano mu życie) oraz jedyny moczowód, jaki posiada. Na skutek nienaprawionych wad zaczęły się pojawiać przewlekłe stany zapalne wyniszczające jedyną nerkę. Operacja układu wydalniczego okazała się kompletną pomyłką, a cewnikowanie obciążonego serca było tylko dodatkową ingerencją, która nie przyniosła oczekiwanych skutków.
Michałek w konsekwencji przeszedł reoperację serca (tym razem zakończoną sukcesem). Niestety, jego cewka moczowa jest cała podziurawiona, a malutki pęcherz ma dziwne narośla. Diagnoza jest okrutna: cewka moczowa nie nadaje się do użytku. Żadna z zaproponowanych przez polskich lekarzy metod leczenia/zoperowania nie jest dobra. Każda z nich pociąga za sobą poważne konsekwencje.
Bezsilność rodziców w takiej sytuacji jest okropna. Patrzenie, jak Twoje dziecko cierpi, widok maleństwa pod respiratorem, czekanie aż się wybudzi oraz na choć minimalny uśmiech…
Po licznych konsultacjach lekarskich okazało się że jedyną szansą na przywrócenie prawidłowego funkcjonowania u Michałka jest reoperacja w Children’s Hospital Medical Center w Cincinnati w USA. Jest to ośrodek z największym doświadczeniem w operacjach tego typu schorzeń, które dotknęły naszego synka. Układ wydalniczy Michałka, podczas operacji w Polsce, został wyłoniony nie w tym miejscu, w którym powinien. Przez to Michałek nie ma szans na normalne funkcjonowanie. To dokładnie tak, jakby przyszyć komuś serce do ręki i dziwić się, że nie bije. Michałek wycierpiał już zbyt wiele. Potrzebna jest dobrze wykonana operacja, dzięki której układ wydalniczy zostanie umiejscowiony tam, gdzie jego miejsce. Chcemy też dowiedzieć się, czy można uratować wyniszczony układ moczowy, któremu „nasi” lekarze nie dają szans.
Nie sztuką jest pokroić dziecko i zszyć. Sztuką jest zoperować je tak, by chwilowy ból był tym ostatnim – by był początkiem normalnego życia. Koszt leczenia jest ogromny – ok. 115 000 dolarów.
Jest to jednak jedyna szansa dla Michała na powrót do zdrowia. Jedyna szansa na to, że zostanie zoperowany bezpiecznie, przez ludzi, którzy wiedzą, co robią. Niestety nie jesteśmy w stanie sfinansować operacji ze środków własnych, dlatego zwracamy się do Was o wsparcie finansowe dla naszego synka, aby jego przyszłość była choć trochę lepsza.
Trudno było wycenić tę płytę, dlatego też prosimy Państwa o darowiznę minimum 30 zł za płytę CD i 50 zł za DVD.
Płytę będzie można odebrać osobiście w przedszkolach „Ala ma kota” (www.alamakota.edu.pl ).
Osoby, które nie mają dzieci w przedszkolach „Ala ma kota”, po wpłaceniu pieniędzy na poniższe konto i wysłaniu potwierdzania przelewu na maila zbieramydlamiska@gmail.com będą miały wysłane płyty pocztą.
DANE DO PRZELEWU
FUNDACJA ALA MA KOTA
Ul. ŻOŁNY 63A
02-815 WARSZAWA
BANK ZACHODNI WBK 46 1500 1126 1211 2011 5347 0000
Tytuł przelewu: DAROWIZNA DLA MIŚKA
O akcji dla Michała możecie przeczytać tu: www.facebook.com
O Michale czytaj też:
http://www.siepomaga.pl/f/sercedziecka/c/979
https://www.facebook.com/ZbieramyDlaMiska?ref=hl
http://zbieramydlamiska.pl/