Czyż nie byłoby pięknie, gdyby po świecie chodziło więcej spełniających się w swej roli rodziców oraz ich szczęśliwych i otoczonych miłością dzieci? Pewnie, że tak! Ale jak to zrobić? Podpowiedzią może być coaching rodzicielski, dający narzędzia do świadomego i zaangażowanego rodzicielstwa, które pomaga i dzieciom, i rodzicom na rozwój i samorealizację.
Czy to kurs miłości do własnych dzieci? Tak, tej świadomej. Bo dobrze rozwinięte emocjonalnie i intelektualnie dziecko zaczyna się od świadomego rodzica. Coraz więcej rodziców zdaje sobie z tego sprawę, ale martwią się, że nie mają dość czasu. Dobra wiadomość jest taka – że coaching rodzicielski nie wymaga dodatkowego czasu, nie jest kolejnym zajęciem, tylko uczy jak w pełni spędzać z dzieckiem ten czas, który już mamy.
– Jest w rodzicach taka potrzeba, by być z dzieckiem bliżej, dostrzegam to – mówi Anna Gużda, pedagog rodzinny. – Chcą świadomie budować relacje, a jest to trudne w zagonionym świecie, kiedy na wszystko brakuje czasu. Rodzice, na wieść o tym, że mogą stymulować rozwój dziecka podczas zwykłej zabawy, przytulania czy kąpania cieszą się, że mogą wykorzystywać dotychczasowy czas. Wcześniej jednak muszą się nauczyć na zajęciach z coachem rodzicielskim, jak to robić.
Kim jest taki coach? Czego może nas nauczyć?
Coach nie jest terapeutą, może ale nie musi być psychologiem. Zna potrzeby dziecka i umie wskazać rodzicowi, jak i on ma je dostrzegać i za nimi podążyć. Coachowie rodzicielscy pracują z rodzicami różnymi metodami – wykorzystują elementy terapii behawioralno-poznawczej (metody znanej z telewizji superniani ), metodę videotreningu komunikacji (nagrania video), a przede wszystkim obszerną wiedzę o rozwoju dziecka i rodziny. Bardzo ważnym elementem jest też praca nad skuteczną komunikacją między rodzicami a dziećmi – a komunikacja jest już możliwa od dnia narodzin dziecka. Trzeba jedynie dobrze odczytać wysyłane przez maluszka sygnały i to, co nam podpowiada własna intuicja.
Coach nie jest kolejnym doradcą, który wie lepiej niż mama, co jest najlepsze dla jej dziecka. Jego rolą nie jest doradztwo ale przede wszystkim wzmacnianie rodzica.
Coach spotyka się w małych grupach z rodzicami i ich dziećmi, uczy, jak wspierać i pomagać się rozwijać własnemu dziecku, w codziennych czynnościach, w zabawie. Inne kraje europejskie już dawno odkryły, że warto w dzieci inwestować, gdy polscy rodzice nauczą się, jak postępować z dzieckiem już od urodzenia, jest szansa, że nie zrobią mu dużej krzywdy w życiu. Jest taka szansa, bo
w Polsce ruszyła jesienią 2010 pierwsza Szkoła Coachów Rodzicielskich – szkoli zespól specjalistów, którzy przekażą wiedzę i umiejętności rodzicom. Organizatorom szkoły, Pracowni Psychologicznej Elżbiety Sołtys w Krakowie zależy, by coachowie pogłębili wiedzę z zakresu psychologii dziecka i rodziny, wzbogacili swój warsztat o umiejętności z zakresu skutecznej komunikacji, poznali stymulujące zabawy najodpowiedniejsze dla każdego kolejnego etapu rozwoju dzieci oraz ćwiczenia poprawiające ich poziom funkcjonowania. A później swoją wiedzą podzielili się z rodzicami.
Skąd wzięła się metoda?
Coaching jako metoda pracy z rodzicami miał swoje początki w Stanach Zjednoczonych, powszechnie stosuje się go m.in. w Wielkiej Brytanii.
Wnioski do jakich doszli amerykańscy badacze wskazują, iż wczesna edukacja ma znaczący wpływ na dalszy rozwój dzieci. Dodatkowo wielką wartością programów edukacyjnych włączających rodziców w pracę z ich dziećmi jest korzystny wpływ na umacnianie więzi rodzic-dziecko, budowanie prawidłowych relacji, wzmacnianie ich kompetencji rodzicielskich oraz motywowanie do pracy nad własnym samorozwojem. – To nie są jakieś innowacyjne, eksperymentalne metody, po prostu wcześniej nie mieliśmy w Polsce do nich dostępu – mówi Marta Kowalczyk, psycholog i trener z Pracowni Psychologicznej Elżbiety Sołtys w Krakowie. – Korzystamy też z metod wypracowanych w kraju, stosowanych m.in. przez nauczycieli przedszkoli czy opisanych w książkach, m.in. „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber i Elaine Mazlish.
Nie jest to „szkoła dla rodziców” czy rodzaj terapii. Metoda nie nakłada też na dzieci i rodziców dodatkowych obowiązków, czy wysiłku. – To są proste ćwiczenia – mówi Kowalczuk. – Relaksacja, masaże, muzykoterapia, pozawerbalny kontakt z dzieckiem, np. przez dotyk, unoszenie, kołysanie. Klucz tkwi, po pierwsze w świadomości, po drugie w konsekwencji stosowania. Zadaniem rodzica jest poznać metodę lub ćwiczenie i konsekwentnie to z dzieckiem powtarzać. Za jakiś czas sam się przekona, jaki rezultat osiągnął.
To rodzic jest głównym ekspertem
Wieloletnie obserwacje socjologów i psychologów wykazały, że jeśli rozwój dziecka nie jest prawidłowo stymulowany do 5-6 r. życia, to ma ono w życiu gorsze szanse. W Anglii np. przeznacza się ogromne fundusze na programy społeczne propagujące coaching rodzicielski, mogą z nich bezpłatnie korzystać wszyscy chętni. W Polsce póki co usługi coachingu rodzicielskiego są w ofercie komercyjnej. Ale może warto zainwestować w rozwój dziecka, by zapewnić mu lepszy start w życiu? I to jak najwcześniej. Coaching można stosować już u niemowlaków.
Co można zobaczyć u trzytygodniowego dziecka? Jaki jego potencjał? – W tym wieku można stymulować dziecko poprzez masaże i dotyk, albo przez odwzorowanie jego zachowań – podpowiada Anna Gużda, pedagog rodzinny. – Ono gaworzy – my też, ono się śmieje – my też. Wszystko dzieje się w zabawie, nie trzeba poświęcać dodatkowego czasu. Warto wiedzieć, jak bardzo stymuluje to dzieci, jak pomaga nawiązywać z nimi tak wcześnie relacje. Masażami, dotykiem możemy dziecko rozluźnić, uspokoić ale także świadomie tworzyć z nim bliskość i więź. Ta wiedza u rodziców nie zawsze jest intuicyjna, coaching rodzicielski pomaga ją wydobyć.
Jeśli inwestujemy w rozwój dziecka od narodzin, zwiększamy szansę, że w latach szkolnych i w czasie dojrzewania interwencje pedagogów czy psychologów nie będą konieczne. Bo do tego, że coaching jako prewencja profilaktyka jest potrzebny, także u dzieci małych, psychologów przekonała organizatorów Szkoły Coachingu Rodzicielskiego bezradność rodziców zgłaszających się po poradę w ramach interwencji. – Przychodzili do nas często rodzice z prośbą o poradę w sprawie dzieci – mówi psycholog i trener Marta Kowalczuk z krakowskiej Pracowni Psychologicznej Elżbiety Sołtys. – O ile dla dzieci w wieku szkolnym istnieją różne poradnie psychologiczne, gdzie można szukać wsparcia, o tyle dla dzieci małych tej pomocy, w sposób zorganizowany nie ma. Dlatego tak ważne jest, by towarzyszyć dziecku w rozwoju w tych wczesnych latach, od narodzin do 9., 10. roku życia. Chcemy w tym rodziców wspierać, dlatego otworzyliśmy Szkołę Coachów Rodzicielskich. Wyszkoleni trenerzy tę wiedzę przekażą dalej rodzicom. W efekcie dzieci będą szczęśliwsze, a rodzice bardziej kompetentni w byciu rodzicem, co zaowocuje pogłębieniem wzajemnych więzi, zaufaniem do samego siebie, wiarą, że rozwija się potencjał i dzieci, i własny.
Idea coachingu rodzicielskiego wzbogaca bowiem także rodziców. – Rodzicie też wiele zyskują, rozwijają się wraz ze swoim dzieckiem, to czas inwestycji także dla nich – przekonuje Anna Guźda. – I nie trzeba robić nic nadzwyczajnego ponad to, by być uważnym. Nie stwarzamy w coachingu rodzicielskim genialnych dzieci, uzdolnionych matematyków czy wybitnych pianistów – wykorzystujemy to, co dzieci już mają. My tylko patrzymy, w którym kierunku nasze dziecko naturalnie zmierza i wspieramy je w tym.
Metoda ma duże szanse powodzenia, bo głównym ekspertem w sprawach swoich dzieci pozostaje wciąż rodzic. On jest najbliżej swojego dziecka. To on wie najlepiej, czego mu potrzeba, to on zna jego reakcje najlepiej, to on będzie dla niego najlepszym nauczycielem, coachem, trenerem. Ważne by zdobył kompetencje i miał pewność, że robi to jak najlepiej.
Coaching rodzicielski wpływa na relacje w całej rodzinie, uczy wszystkich jej członków uważności na drugiego człowieka, co pozwala budować prawdziwe a nie życzeniowe relacje. Trzeba jednak pamiętać, że nie zastąpi mądrej miłości rodziców do dziecka – może ją tylko wzbogacić i wzmocnić.
Co przemawia za coachingiem rodzicielskim?
– pozwala poznać skuteczne metody współpracy rodziców z dziećmi,
– umożliwia stymulację rozwoju dzieci
– pozwala uzyskiwać pożądane zachowania bez urażania godności dziecka i rodzica
– poprawia komunikację rodziców i dzieci
– wzmacnia i utrwala wzajemne więzi
– wzmacnia poczucie kompetencji i poczucia własnej wartości rodziców i dzieci
– buduje realistyczne i pozytywne wyobrażenia o rozwoju dziecka
– buduje równowagę emocjonalną dzieci i rodziców
– pozwala dzieciom na samodzielność
Pytanie do eksperta
Odpowiada Ingrid Dahl – psycholog, trener, coach rodzicielski
-Czy każdy rodzic może być coachem dla swojego dziecka?
– Zdecydowanie, każdy rodzic, który chce się rozwijać i interesuje się swoim dzieckiem może być dla niego coachem. Właśnie o to chodzi w coachingu rodzicielskim, aby rodzice poczuli się kompetentni w swojej roli. To przecież oni najlepiej znają swoje dzieci, wystarczy odrobinę chęci, trochę wiedzy i każdy rodzic może zostać mądrym przewodnikiem dla swojego dziecka. Ważne, żeby odróżnić coaching od poradnictwa, dawania dobrych rad, kierowania. Coach to osoba, która towarzyszy, a nie dyryguje.
– Wiemy, że coaching rodzicielski wspiera rozwój dziecka, ale jakie korzyści przynosi rodzicowi?
– To, co uzyskuje rodzic biorąc udział w zajęciach to wzrost kompetencji rodzicielskich, większa świadomość siebie i swoich emocji, lepsze zrozumienie swojego dziecka. Za pomocą coachingu rodzicielskiego rodzice mają okazję sami znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich problemy. Nie otrzymują zbioru wytycznych: „co należy robić w określonych sytuacjach”, ale odnajdują rozwiązania adekwatne dla ich systemu rodzinnego. Trochę w myśl zasady, że nie ma jednego słusznego rozwiązania dla wszystkich. Rodzic – coach potrafi słuchać, zadawać mądre pytania, stworzyć dobrą relację z dzieckiem. To super-mama lub super-tata.
Jak jest na świecie?
W USA znany jest program wczesnej edukacji ABECADŁO, pokazał on, że właściwa stymulacja dziecka wpływa na wysoki poziom jego inteligencji, kreatywności oraz kompetencji społecznych. Dzieci biorące udział w programie Abecadło zdecydowanie rzadziej sięgały później po papierosy czy narkotyki, zdobywały wyższe wykształcenie i osiągały sukcesy w dorosłym życiu. Jednym
z założeń projektu było angażowanie rodziców w pracę z ich dziećmi oraz stymulowanie ich rodzicielskich kompetencji.
W Anglii popularny jest trening Webster Strattona – krótki kurs 10 spotkań dla rodziców, grupowo lub indywidualnie, polegający na dostrzeganiu i koncentrowaniu się na dobrych stronach swoich dzieci. Rodzice stosują metody, których nauczyli się podczas coachingu i obserwują, jak to działa w rodzinie, potem omawiają to na kolejnym spotkaniu z coachem i planują dalsze kroki.
W ten sposób trenuje się u rodziców uważność i koncentrację na swoim dziecku, dostrzeganie zmian w jego zachowaniu i chwaleniu go. To rodziców uczy się zmiany zachowań, bo to, w jaki sposób są ze swoimi pociechami, wpływa z kolei na ich zachowanie. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale często przynosi efekt u dzieci w wieku 1-10 lat.
Renata Mazurowska